OPIS - ANNA DOLIŃSKA

Konfrontacja dobra ze złem.

CEREMONIA PORANNA 11. 11. 2011r. godz. 11:00.
   Cztery Ziemskie Anioły – Inga Bruning, Michał Papierski, Gerardo Pizarro i ja, Anna Dolińska - są już na balkonie hotelowym z widokiem na Piramidę Cheopsa. Poza nami do Ceremonii została zaproszona Danusia Nowaczyk, po wcześniejszym mocnym oczyszczeniu przez szamana Gerardo. Wraz z nami była również żona Michała Papierskiego, Ania. Oni tworzą Jedność - wszędzie są razem i wzajemnie siebie wzmacniają. To piękna miłość.
    Godzina 11:00 - krótka modlitwa, prośba do Istot Duchowych aby były z nami i prowadziły nas. Gerardo mówił o bezwarunkowej miłości, ale każdy z uczestników doskonale już wiedział jakie ma zadanie do wykonania - byliśmy gotowi.
Wszyscy siedzieliśmy na wprost Wielkiej Piramidy, łącząc się z nią mentalnie.
   Szaman podał nam zioła peruwiańskie, które pomału, po jednej kropelce wlewaliśmy sobie przez dziurki do nosa. Zioła te miały za zadanie pomóc nam przedostać się ciałami astralnymi do Komnaty Króla w Wielkiej Piramidzie. Reakcja uczestników była różna, od mocnego łzawienia, poprzez kichanie, aż po kaszel. Jakie były moje odczucia?  Takie same jak zawsze, gdy przenoszę się w inne wymiary. Błogi spokój i ogarniająca mnie miłość, harmonia i zaufanie. Oczywiście czułam gryzący płyn w nosie, który przedzierał się do gardła, ale cały czas słyszałam głos: ,,Nie jesteś Anią, jesteś Izydą". Po chwili Szaman podał następną muszelkę ziół i ponownie wlewaliśmy sobie ten płyn do nosa – medytując o pokój na Ziemi.
    Z balkonu, od nas wszystkich zaczęło wychodzić potężne światło, które było drogą do Piramidy. Cztery Ziemskie Anioły, wraz z kryształową piramidką i złotymi prętami,  zostały przeniesione do Komnaty Króla.
W tym momencie nikt z nas nie czuł swojego ciała fizycznego - zostały one na balkonie. A my ustawiliśmy „sprzęt” w sarkofagu i sami ustawiliśmy się tak, jak było wcześniej powiedziane na sesjach przez Samuela. Staliśmy przy czterech bokach sarkofagu. Inga od północnej strony jako Hathor, ja od południowej jako Izyda, Michał od zachodu jako Chufu i Gerardo od wschodu, ze swoimi silnymi Istotami Światła, rozprawiającymi się z niskimi energiami.
   Izyda i Hathor swoimi skrzydłami trzymały strumień energii, który z wielką siłą wychodził z sarkofagu. Rzeka Miłości była ogromna i bardzo mocna. Po drodze zbierałyśmy Światełka i Miłość, które płynęły od medytujących w tym czasie ludzi. Gdy spoglądałam na Ziemię, piękne wulkany energii światła błyskały na naszej planecie. Te energie zostały wchłonięte do rzeki energii Miłości, która płynęła z czubka piramidy mentalnej, poprzez sarkofag, aż do czubka Piramidy fizycznej.
   Michał miał swoje zadanie. Miał tak kierować energią, aby trafiła ona bezpośrednio do Źródła, do Centrum Galaktycznej Miłości. Poprzez swoją czakrę serca, poprzez piękną miłość, którą ma w sobie, popłynął do Boga Najwyższego. Szaman Gerardo odpędzał złe i niskie energie, które próbowały zmienić tor przepływu energii. Rzeka płynęła silnym strumieniem, ciemne chmury, które próbowały się wedrzeć, nie miały szans. Zostały cofnięte, zneutralizowane, albo zmienione w Światło.
    Trwało to ponad godzinę. Kapłani, którzy byli z nami w Komnacie i w Wielkiej Galerii,  śpiewali pieśni. To wszystko razem stworzyło piękny, czysty portal dla Istot Duchowych, dla Miłości i dla Światła.
   Ceremonia się zakończyła. Otworzyłam oczy. Ciężko mi było wrócić, ciężko było opuścić - nie Piramidę, ale swój Dom, do którego powróciłam. Na koniec dostałam zapewnienie, że wykonaliśmy swoje zadanie. Anioły, które tuliły nas w podziękowaniu za zrobioną pracę, obiecały że teraz zmieni się wszystko na lepsze, ale ludzie też muszą pracować i obudzić się wreszcie.
   Jestem bardzo szczęśliwa, bo wiem w 100 %, że to, co mieliśmy zrobić zostało przez wszystkich dobrze wykonane.


CEREMONIA WIECZORNA  11. 11. 2011r.   godz. 23:00
   Grupa ludzi (około 80 osób) siedzi na dachu hotelu na wprost Piramidy Cheopsa. Nawet tam ciemne siły próbowały popsuć przepływ energii, puszczając bardzo głośno muzykę. Jednak Anioły pilnowały nas bardzo mocno. Posłużyły się sympatycznym Mieczysławem, który podjął się wprowadzenia ludzi w głębszy stan medytacyjny.
   Część ludzi czuła niepokój, niektórzy wyszli z balkonu. Ja „popłynęłam” do Piramidy aby sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Rzeka pięknej energii nadal płynęła  przez całą Piramidę, jak również z pozostałych dwóch Piramid. Energia płynęła bardzo wysoko, mijając gwiazdy, naszą galaktykę. Rzeka Energii Miłości trafiła do Źródła, ale po drodze zostawiała osłony na naszej planecie. Zostało utworzonych 7 warstw płaszcza ochronnego dla naszej Ziemi.  Nasza planeta wyglądała jak mała piłeczka, a dookoła niej 7 koszulek, które ją całą otaczały. Z innych punktów na Ziemi, z innych czakramów ziemskich, zostały wystrzelone podobne strumienie energii, które połączyły sie z 7 osłonami dookoła Ziemi. Ta siatka z góry wyglądała jak piękny KWIAT  ŻYCIA. Łzy popłynęły mi po policzkach, bo wiedziałam, że osiągnęliśmy nasz cel. Cała medytacja miała trwać 5 kwadransów, jednak Mieczysław po 15 minutach pobudził wszystkich i zakończył pracę na poziomie mentalnym.
   Zapytałam Samuela dlaczego tak się stało? Odpowiedź była krótka: „Jedzie wojsko do hotelu, wasza praca wykonana, wracajcie do swoich hoteli”. Mieczysław został poprowadzony i to nie on zakończył medytację, ale Istoty Światła, które nas pilnowały.
   Kochani, dziękuję Wam wszystkim. Jesteście bardzo silni. Poprzez Waszą Miłość i Wiarę otworzyliśmy drzwi do lepszego świata. Zmiany będą następować, ale chce Was prosić, abyście zawsze słuchali swoich serc. Nie zwracajcie uwagi na to, co różni ludzie piszą na temat tej Ceremonii. Musicie to wiedzieć, że ciemna strona nie będzie chciała „odpuścić”. Najłatwiej podpiąć się pod grupę, która manipuluje uczuciami i emocjami ludzi. Tak właśnie żywi się ciemna strona mocy. Do Was należy decyzja czy wolicie żyć Prawdą jaką jest Miłość, czy pozostaniecie w sieci nieczystych igraszek cienia. Proście swoich Opiekunów Duchowych aby Was prowadzili. I już zawsze słuchajcie głosu w swoim sercu, bo tylko tam jest Prawda.

Dziękuję za pomoc i wsparcie. Ślę Wam mnóstwo Światła i Miłości.
Anna Dolińska

OPIS - MICHAŁ PAPIERSKI

SERCE FARAONA

Mieliśmy dużo szczęścia, że do piramid poszliśmy 10 listopada, czyli w przeddzień Ceremonii planowanej na 11.11.11. Piramida Chufu była wówczas jeszcze otwarta... Długi i stromy korytarz wiodący do komory króla. Pokonujemy go wraz z innymi turystami. W końcu stajemy nad pustym sarkofagiem. Czuję przemożną potrzebę wejścia do wnętrza sarkofagu. Robię to spontanicznie nie pytając nikogo o zgodę...

Otwiera się przede mną Kosmos! Zalewa mnie fala wspomnień:

Moja żona... Tam też jesteśmy razem. Czuję ogromną miłość. Miłość, która sprawiła, że kiedyś piramidy wznieśliśmy. Zrobiliśmy to dla ludzi po to, żeby im pomóc. Po to, żeby im ulżyć w losie, który już wtedy nie był na Ziemi losem szczęśliwym. Ci, którym służymy doceniają to i przyjmują naszą pomoc z wdzięcznością.

Wydaję głos. Głos odbija się od ścian milionowym echem i wychodzi jako potężny sprawczy rozkaz. Ta sama miłość, której doświadczyłem leżąc w sarkofagu trafia Anię pod Sfinksem. Sfinks to symbol opieki i ochrony. Dobrej, serdecznej ochrony. Ania szlocha. Płaczę razem z nią. Zanim wyjadę będę płakał jeszcze wiele razy.

Strumień wspomnień płynie nadal...

Pożegnanie, moja małżonka, ostatnie spojrzenie w oczy. Mieliśmy niezwykłe oczy. Magnetycznie przyciągające, patrzące w głąb duszy. Oczy, których trudno nie pokochać. Oczy, których nie sposób zapomnieć, jeśli choć raz się w nie spojrzało. To moje ostatnie chwile w nieśmiertelnym ciele. Wiemy, że to konieczne. Ale jakże trudne... Z perspektywy istoty nieśmiertelnej, wolnej i potężnej wejście w ułomne, śmiertelne i pozbawione mocy ciało jest cierpieniem trudnym do zniesienia.

Tak, oczywiście, do wszystkiego da się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli zapomnisz. Ale to boli, bardzo boli...

Jednak nie ma innej możliwości aby tu pozostać. Kapłani pomogą pozostawić nieśmiertelne ciała.

Stało się. Weszliśmy w cykl narodzin...

Odleciały statki. Ostatni kosmiczny port na planecie Ziemia zasypał pustynny piach. Nie mogę przestać płakać...

Okazuje się, że w kilka godzin po naszej wizycie cały teren Piramid zostaje otoczony kordonem wojska. Jadąc do Egiptu doświadczyliśmy wielu przeciwności, jednak trudno się było spodziewać, że ciemna strona postawi się aż tak mocno.

W Polsce i na świecie rozpuszczono absurdalną plotkę, że poprzez Ceremonię pragną na Ziemię powrócić jaszczury. W Egipcie puszczono plotkę zupełnie inną, choć równie absurdalną – że Żydzi oraz Mossad chcą piramidę wysadzić. Obie tezy noszą jaskrawe i łatwe do rozpoznania znamiona wyssanej z palca demagogii. Cóż, kiedy to właśnie demagogia jest najsilniejszym opium dla tłumów...

Cóż takiego ukryte zostało w Wielkiej Piramidzie, że ciemna strona zmobilizowała tak liczne siły, aby nas do niej nie dopuścić?

Kilka tysięcy lat temu, kiedy żegnałem się ze światem, który kochałem, przewidziałem że kiedyś do piramidy powrócę. Stało się to zupełnie inaczej, niż dało się zaplanować, ale stało się. Czy dane mi będzie wejść do sarkofagu jeszcze raz? A może wiem już wszystko, czego miałem się dowiedzieć?

Na razie nurtuje mnie bardzo ważne pytanie. Co zrobić z nieśmiertelnym sercem faraona, które przebudziło się w śmiertelnym ciele?

Nie wiem. Jeszcze nie wiem... Ufam, że odnajdę odpowiedź.
Michał Papierski

 

Link do relacji na stronie Michała Papierskiego: http://www.fioletowyplomien.com/sercefaraona





OPIS - TERESA Z OPOLA

Witajcie Kochani. Cieszę się bardzo, że jednak ceremonia odbyła się. Może nie tak dokładnie jak to było planowane ale cel został osiągnięty i to jest ważne. Rano 11 nie mogłam się połączyć z Wami gdzyż byłam na zajęciach we Wrocławiu,  (kurs numerologii). Ale wieczorem po zajęciach łączyłam się z Wami i Wielką Piramidą. Na czakrę korony położyłam wyrzeżbioną w ametyście merkabę wielkości ok. 3 cm, zamknęłam oczy i zaczęło się ! Zobaczyłam w piękny słoneczny dzień na rynku jakiegoś miasta Merkabę wielkości ok. 2 lub 3 metrów. Była prześliczna, przezroczysta, przepiękne pastelowe kolory opalizowały i ta Merkaba zbliżała się do mnie wirując we wszystkich kierunkach aż wchłonęła mnie. Byłam oczarowana. Ale trwało to krótko, jednak wystarczyło, że miałam pewność iż udało mi się połączyć z Energiami. Pozdrawiam Was  cieplutko i róbcie dalej to co robicie, ja wspieram Was miłością i dobrymi życzeniami. Pozdrowienia i słowa miłości dla Samuela.
Teresa z Opola

OPIS - ZDZISŁAW


Witam czytających,

Moje odczucia, wrażenia, po Ceremonii 11.11.11.

Ujrzałem potężny strumień energii płynący w kosmos, wyglądał  jak „rura, cylinder,  walec“ zaś z jego bocznych warstw rozchodziła się energia tworząc „parasol” nad Ziemią. W tej samej chwili ujrzałem Ślężę i identyczne zjawisko. Energia z bocznych warstw rozpościerających się nad Ziemią, jest w kolorze czerwieni utkanej zwitkami, takimi małymi spiralami w kolorze złota.

W moim odczuciu jest to energia transformująca. Cała przestrzeń między Ziemia i „parasolem” była w kolorze czerni, jedynie „słupy” wystrzelonej energii jasne i rozszerzające się.

Przy „słupie” energii z Ślęży ujrzałem czarną postać  oddalającą  się od tej energii, spytałem się kim jest i czemu odchodzi, nic nie odpowiedziała tylko się obróciła, popatrzyła i zniknęła w ciemności.

Starałem się w miarę prostymi słowami to opisać, lecz słowa, te nawet  najwznioślejsze, nie potrafią oddać głębi tego co widziałem.
Serdecznie pozdrawiam.
Zdzisław Szczepański  



OPIS - MICHAŁ

Wrażenia z Ceremonii 11.11.11



Dzieląc się wrażeniami z pobytu i uczestnictwa w wieczornej Ceremonii 11.11.11 chciałbym opisać jakie doświadczenia przeżyłem i jak wiele przypadków złożyło się na to, że szczęśliwie dojechaliśmy na wieczorna Ceremonię, a przede wszystkim na sesję publiczną w dniu 12.11.11 w Kairze.


Otóż do Egiptu wybrałem się sam i nie wiedziałem do końca czy zaplanowane wydarzenia dojdą do skutku. W głębi serca wierzyłem, że informacje podawane na stronie nie do końca odzwierciedlają prawdę i na szczęście intuicja mnie nie zawiodła. W hotelu w Sharm El Sheikh w którym przebywałem szybko poznałem się z Kubą, który także na wycieczkę do Egiptu wybrał się wyłącznie z powodu Ceremonii. Szybko znależlismy wspólny język i zaczęliśmy zastanawiać się jak dojechać do Kairu na własną rękę. Do tej chwili wiedzieliśmy tylko tyle, że Ceremonia została zawieszona i co się z tym wiąże nasza wycieczka do Kairu. Poznaliśmy Waldemara i Romana, którzy tak jak my chcieli być na Ceremonii. Szybko się wyjaśniło, że wycieczka będzie i dołączyły do nas kolejne osoby: Iwona, Edyta i Mariusz.

Wszyscy dotarliśmy na kolacje i wieczorną Ceremonię. Już podczas kolacji i prezentacji ziemskich Aniołów czułem energię, która była wokół nas. Na Ceremonii, na krótko przed tym jak skończyliśmy medytować czułem duża energie, która tak jakby wirowała - i ja z nią.

Po wieczornej Ceremonii wyostrzyło mi się postrzeganie i wyczucie energii. Najpierw weszliśmy do środka Piramidy Mykerynosa. Byłem trochę rozkojarzony, ale jak wychodzilismy ktoś słusznie zwrócił uwagę na energię, którą emanowała komnata przed wyjściem. Każdy z nas poczuł energię, a po wyjściu silny nacisk na klatkę piersiową jakby ktoś na niej stał. Była to pozytywna energia i czułem się naenergetyzowany. Intuicja w jakis sposób pokierowała mną tak, aby skupić się na energiach wysyłanych do nas z różnych miejsc. Tak sie stało, że dalsze zwiedzanie spędziłem razem z Kubą, co moim zdaniem nie jest przypadkiem. Wspólnie wymienialiśmy się poglądami co odczuwamy i łatwiej przynajmniej mi było tego doświadczać. Przejechalismy do piramidy Cheopsa, gdzie wyczuwałem silną energię na ścianie zwróconej w kierunku Sfinksa.

Udaliśmy się więc do Sfinksa i Świątyni Sfinksa, gdzie też była wyczuwalna pozytywna energia w centralnym punkcie tej Świątyni. Doświadczyły tego też nasze koleżanki Iwona i Edyta. Wydaje mi sie, ze podczas tego spaceru otwierały sie moje czakry, ale było to też potwierdzeniem tego, że wyczuwam te energie - co dla mnie jest czymś nowym. 

Zwiedzając Piramidy razem z Kubą spóźniliśmy się 15 minut dzięki czemu nasza wycieczka trwała dłużej o te właśnie 15 minut. Ma to znaczenie, gdyż jak wróciliśmy do hotelu w Kairze dosłownie mineliśmy się w drzwiach z grupą Polaków, która poinformowała nas, że za mniej niż godzinę odbędzie się sesja publiczna. Skontaktowałem się z panem Andrzejem Wójcikiewiczem i postanowiliśmy szybko dojechać na miejsce taksówkami. Także dzięki dużemu zbiegowi okoliczności, a raczej według mnie sytuacji, która miała się wydarzyć dotarliśmy na sesję publiczną. Na sesji czułem bardzo silną obecność różnych pozytywnych energii, co zresztą było potwierdzone na zdjęciu na którym było bardzo dużo białych kul. Czekam na dalsze kroki Projektu Cheops i pozdrawiam wszystkich ludzi czystego serca.
Michał



OPIS - MAŁGORZATA

ŚLĘŻA 11.11.11. - Ceremonia wieczorna
Tego dnia wybrałam się na Ceremonię Wieczorną na Ślężę, choć planowaliśmy z mężem spędzić ten dzień przy piramidach. Ze względów finansowych nie udało się nam wyjechać do Egiptu, w szczególności, że ten kraj jest nam bliski sercu.

Po przybyciu na szczyt o 21.55 rozczarowaniem było to, że na miejscu nie zastaliśmy nikogo. Ja osobiście liczyłam na jakąś grupę Projektu Cheops, którzy tak jak ja chcieliby pomedytować w ten Wielki Dzień na czakramie. Chociaż może się mylę bo w schronisku były pozapalane światła i koło schodów do kościółka było zostawione rozpalone ognisko, więc może ze względu na mróz, ludzie poszli do schroniska. Ale fizycznie nikogo nie widziałam. Dopiero po godzinie przebywania na Ślęży przyszli dwaj studenci, jak się pózniej okazało z Projektu Nubiru. Jeden z nich przyszedł  z przekonaniem, że tego dnia o godz. 23.11 ma się coś wydarzyć, że o tej porze mamy przejść w Erę Wodnika.

Ja zaczęłam mu opowiadać, że jestem tu dzięki Projektowi Cheops i przyszłam tu na czakram, w miejsce energetyczne wysłać energię miłości do piramid bo tego dnia jest Wielka Ceremonia w Egipcie.  On na to, że szukał miejsca energetycznego i nie wiedział , że Ślęża to czakram i dlaczego akurat tam przyszedł tego wieczoru. Po moich informacjach dołączył do mnie siadając naprzeciwko niedźwiedzia i zaczął medytować. Ja także cały czas "próbowałam" medytować. Piszę próbowałam bo tak naprawdę nie miałam spektakularnych doświadczeń przy medytowaniu tak jak mają je niektórzy i nic nie czułam. Może jest to wynikiem tego, że jeszcze nie umiem się tak zagłębić w sobie, a może to wynik negatywnych energii, które były obecne przy mnie cały czas ponieważ jedna z 2 osób z którymi byłam na Ślęży miała obojętny stosunek do Projektu i wszystkiego co się tyczy piramidy. Zaś druga osoba bardzo negatywny. Cały czas powtarza mi jak można wierzyć w takie bzdury i jeszcze o nich opowiadać. Na domiar tego kiedy dojeżdzałam do Ślęży zadzwoniłam do bliskiej mi osoby, żeby poinformować, że jestem już prawie na miejscu. A ona z wielkim oburzeniem w głosie zaczęła wykrzykiwać, że to są jakieś pogańskie rzeczy, żebym wzięła różaniec do ręki i zaczęła się modlić o opamiętanie, żebym prosiła Ducha Św. o opiekę.  Ja w zamian za to poprosiłam ją żeby to ona wzięła różaniec, zaczęła medytować z miłośćią skoro nie może spać bo tak ją wyprowadziłam z równowagi. Ponadto w duchu sobie pomyślałam z uśmiechem, że cały czas proszę o pomoc i prowadzenie Samuela, który przecież jest tzw. kościelnym Duchem Św.

Prawdę mówiąc rozdrażniła mnie przez chwilę i cały czas myślę i martwię się, że jest tak zamkniętą osobą na miłość, że poprostu nie da rady przyjąć tych nowych wibracji, które się teraz pojawiają i szybko odejdzie. Dziwię się, że osoba, która uważa się za bardzo religijną, chodzącą do kościoła w "piątek, świątek i niedzielę" nie ma miłości w sobie (chyba tak to mogę określić) i oskarża mnie o pogaństwo bo przestałam od dłuższego czasu chodzić do kościoła i zaczęłam wierzyć w to co jest mówione w Projekcie Cheops, Samuela.

Jest to wiedza, która bardzo mi pomaga w moim codziennym życiu, sprawia, że życie jest pełniejsze. Dzięki temu bardziej niż wcześniej zaczęłam wierzyć w to, że Bóg to rzeczywistość i cały świat duchowy jest blisko nas. Nie tak jak  chodząc do kościoła miałam wrażenie, że Jezus, Maria, Jerozolima i wszystkie inne święte postacie to niby prawda, że tak trzeba postępować bo tak mówi religia i tak zostałam nauczona ale patrząc na to z perspektywy czasu było to puste spojrzenie na życie.

Dzięki Projektowi Cheops, przede wszystkim dzięki sesjom z Samuelem mój świat wewnętrzny jest o wiele lepszy, bogatszy i wszystko co duchowe wydaje się być w zasięgu ręki. Jestem wdzięczna, że mogłam być na górze Ślęża i uczestniczyć tam w ceremonii wieczornej, a w porannej w domu. W jakiś sposób, mam nadzieję, pomogłam światu, mogłam dać inspirację osobie, która nie miała pojęcia o Projekcie Cheops i była mi za to bardzo wdzięczna. Dziekuję Samuelowi że cały czas jest przy mnie, daje siłę, pomaga, nie powzwala mojej wierze słabnąć choć w moim otoczeniu są osoby, którzy śmieją się ze mnie, że wierzę w to wszystko albo obwiniają, że szatan mnie opętał.

Dziękuję ci Samuelu za wszystko i wspieraj mnie każdego dnia, abym była silna a przede wszystkim pełna miłości, której czasami mi brakuje.
 
Małgorzata

KRZYSZTOF Z WARSZAWY

WRAŻENIA Z DNIA 11.11.11


Ja może pokrótce przedstawię swój opis wrażeń z Ceremonii. Niestety do Egiptu nie pojechałem. Do medytacji zasiadłem tak 20 minut po 10 w Warszawie. Przygotowałem dwie piramidy kryształowe i jedną, którą dostałem od Projektu. Ułożyłem je na kształt Pasa Oriona, czyli tak jak są położone piramidy w Egipcie. Medytowałem w kierunku Słońca a więc w tamtym momencie w kierunku wschodnio-południowym. Na początku strasznie się męczyłem aby się skupić. Miałem dużo wątpliwości w sobie. Wstałem też i "udoskonaliłem" w swoim mniemaniu ustawienie piramidek. Jakoś po 11, tak o 11:08 dopiero uzyskałem, poczułem, że osiągnąłem przekaz czystej Miłości; że ja wysyłałem czystą energię, bez zakłóceń, wątpliwości jak wcześniej. Skupiłem się na ochronie osób przebywających w Egipcie. Po 11:20 wiedziałem, że mi się udało:)


Jeżeli chodzi o Ceremonię wieczorną to nie medytowałem. Pomimo to jakoś zaraz po 22 doznałem takiego dziwnego ukłucia w sercu, ale pozytywnego o ile ktoś może sobie coś takiego wyobrazić. Takie jakby uczucie, że stało się coś dobrego, połączenie.
To tyle. Jeżeli Państwo zechcą mój opis umieścić na stronie to proszę mnie podpisać:
Krzysiek z Warszawy

JOLANTA KUPIEC - MALARKA

OBRAZY I CEREMONIA 11.11.11

Moje przeżycia dotyczące Projektu Cheops i Ceremonii w Egipcie, związane są z malowanymi przeze mnie obrazami, eksponowanymi na listopadowej wystawie w gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej w Oświęcimiu, o czym piękny anons był umieszczony na stronie Projektu. Obrazy zostały zainspirowane dzięki wcześniejszemu zetknięciu się z Anią Dolińską i wspaniałymi osobami z Projektu, zapoznanymi podczas Konferencji w Warszawie w lipcu 2011 roku. Stały się plonem moich pokonferencyjnych przeżyć, wypełnionych ogromną energią twórczą.

Podczas malowania każdego obrazu oddawałam emocjonalnie ogromną energię, byłam każdorazowo wyczerpana, ale pozytywnie, i autentycznie spocona, ale usatysfakcjonowana, zadowolona. Maluję od lat, ale nigdy nie zdarzyły mi się takie emocje i wyczerpanie, i to radosne. Pełna zapału malowałam następne obrazy, z tymi samymi efektami.

Dziwnie szybko udało mi się zorganizować wystawę w nowym gmachu Biblioteki w Oświęcimiu, bo na jakieś miejsce trzeba zgłosić się z rocznym wyprzedzeniem. Wystawę "Moja Ziemia - Mój Świat" dedykowałam Projektowi Cheops i Fundacji "Dar Światowida" oraz kilka obrazów dedykowanych zostało czołowym działaczom powyższych organizacji. Czas trwania wystawy wypadł znacząco, od 30 października do 12 listopada, więc podczas przygotowań w/w organizacji do Ceremonii w Egipcie.

Wernisaż 2 listopada był niezwykły, wypadł podczas Zaduszek, w czasie zadumy, refleksji nad życiem, przemijaniem, nad światem, przybyło ponad 80 osób, niezwykle dumna byłam z obecności trzyosobowej delegacji z wymienionych organizacji, poczułam się ogromnie zaszczycona tym i uhonorowana. To nie koniec. Na powystawowych zdjęciach uwidocznione zostały liczne "kule energii", tzw. Orby,  rozsiane podczas spotkania z gośćmi na sali, co dotychczas nigdy nie pojawiło się na moich zdjęciach. I największe zaskoczenie - na jednym zdjęciu podczas prezentacji, nad moją głową "czuwa" ogromny, świetlisty, wyraźny i piękny Orb - nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłam.

Wiele osób później przekazywało mi, że tej wystawie towarzyszyła niezwykła aura, niektórym przyniosła bardzo mocne, radosne przeżycia. Kolejną niezwykłością jest trwanie wystawy, mimo wielkich obłożeń, zamiast 2 tygodnie,do 12.11., trwa nadal kiedy to piszę (25.11.), już 4 tygodnie. Jest duże zainteresowanie młodzieży, ale to nie to. Po prostu dziwnie odpadł, nie dociekam z jakich przyczyn, kolejny kandydat do wystawy w Bibliotece. W ten sposób informacja o Projekcie Cheops i Fundacji "Dar Światowida" nadal przekazywana jest w moim środowisku, a dedykowana im wystawa mocno się trzyma. To o czymś świadczy, o ich sile i sukcesie, o mocy jakiej te organizacje nabierają. I jeszcze dygresja - jeden z obrazów, zatytułowany "Gwiezdna Istota", i tylko on, kilkakrotnie wysunął się, spadł spod antyramy, mimo stałego podklejania - skomentowaliśmy to, że ewidentnie ta Istota wyrywa się, gdzieś... do gwiazd? Może to znak od Gwiezdnych Istot?
 
Załączam kilka fotografii..
Jola

 

 

Wystawa Jolanty Kupiec, 2 listopada 2011

 

 

Ciekawy orb w czasie prezentacji na wystawie Jolanty Kupiec, 2 listopada 2011 r.

ANNA Z WISCONSIN - KSZTAŁT SERCA

 

Pragnę podzielić się moimi wrażeniami z dnia 11-11-11. Mieszkam w USA, w stanie Wisconsin. Z uwagi na różnicę czasu nie uczestniczyłam w Ceremonii porannej. Byłam jednak bardzo podekscytowana i szczęśliwa z powodu wszystkich podejmowanych na całym świecie działań, również w Ameryce, dotyczących dnia 11 listopada.

Tego dnia od samego rana byłam w „płaczliwym nastroju“ i rzeczywiście płakałam bez powodu - można powiedzieć, że byłam „rozbita“ bez konkretnej przyczyny. Postanowiłam uczestniczyć w wieczornej medytacji. W czasie medytacji miałam wizję dwóch przenikających się piramid, które emanowały światłem i opalizującym kolorem różowym. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że te przenikające się piramidy - to gwiazda. Z jej promieni po lewej stronie na dole - wyłoniło się serce. W wizji oczywisty był symbol gwiazdy – informacja jako fakt, o gwiezdnym pochodzeniu piramid.
 
Jakiś czas temu od okolicznych farmerów zakupiliśmy worek ziemniaków - 50 Lb. W dniu 11 listopada postanowiłam go otworzyć i przygotować jakieś danie z ziemniaków. Pierwszym ziemniakiem, który wyjęłam był ziemniak w kształcie serca. Zdjęcie zamieszczam. To magia dnia codziennego, magia drobnych czynności, uśmiech od natury....
 
Pozdrawiam całą Fundację, Pana Andrzeja... Dziękuję za wszystkie informacje, za jaskółcze ziele... Z powodzeniem i sukcesem dla zdrowia stosuję kurację...
Ania z Jackson WI

 




WRAŻENIA - KRYSTYNA G.

WYJĄTKOWA MEDYTACJA

Kochani,

My także chcieliśmy  podzielić się  z Wami naszymi odczuciami podczas porannej i wieczornej medytacji w dniu 11.11.11. Medytacja odbywała się w moim domu w małej miejscowości w woj. świętokrzyskim. Udział brało 3 osoby: ja - Krystyna, znajoma Halina i mój mąż Adam. O godz 10-ej czasu polskiego włączyliśmy muzykę do Projektu Cheops (piękna 
muzyka). Mentalnie połączyliśmy się z piramidami w Egipcie i grupą tam medytującą. Zaczęliśmy w tamtym kierunku  przesyłać energię miłości. Po chwili w okolicy mojego serca z tyłu i z przodu  poczułam ogromne ciepło. Moje dłonie również stały się bardzo gorące chwilami aż cierpły wtedy oddawałam tą energię w kierunku Piramid oraz Matce Ziemi.

Z relacji Haliny wiem że w jej dłoniach też czuła ogrom ciepła - aż cierpły, a serce jej waliło jak młotem. Mój mąż opowiadał że też jego serce o mało mu nie wyskoczyło z 
piersi tak że do wieczornej medytacji już nie przystąpił. Podczas wieczornej medytacji było podobnie z tym że ja na ułamek sekundy jak za mgła zobaczyłam 
piramidy no i ten żar który cały czas przesyłałam w kierunku 3 piramid i naszej ukochanej Matki Ziemi. Natomiast Halina mówiła że z lewej strony widziała Piramidę i Ziemię które otulała w swoich ramionach. Przez cały czas bardzo płakała aż szlochała.

Pozdrawiamy Was cieplutko posyłamy Wam WSZYSTKIM  dużo miłości i światła i dziękujemy za odwagę i za wszystko co dla nas robicie. Kochamy Was za to. 

Krystyna Głąb


Kontakt

BIURO: 04-216 Warszawa,
ul. Biskupia 38,
tel/fax: 022 / 879 81 62
[email protected]

PROJEKT CHEOPS

[email protected]

Our partners:
The Hungarian Leela Foundation
www.nadzsal.com

 

Projektowane stron internetowych
www.brigi.pl




 


 

 

 Books about the Cheops Project


 

 

             Publisher